Modlitwa za zmarłych parafian i z rodzin 

w kościele parafialnym 

przed Bożym Narodzeniem 

 

"Zbudziwszy się ze snu Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł"

/Kazanie ks. prał. Józefa Niżnika na mszy św. za zmarłych 23.XII.2007/

 

1.      W postawie św. Józefa odkryjmy potrzebę modlitwy za naszych zmarłych

Zgromadziliśmy się na mszy św. w przededniu Wigilii Bożego Narodzenia, aby jak w poprzednie lata modlić się za zmarłych parafian i zmarłych z naszych rodzin. Aby zrozumieć sens naszych modlitewnych spotkań spójrzmy na św. Józefa, ku któremu Kościół kieruje nasze myśli, w IV niedzielę Adwentu. Uczynimy to dlatego, aby zobaczyć, kto zasługuje w oczach Boga na niebo. Św. Józef jest w niebie, bo umiał przeżywać codzienność, pełniąc wolę Bożą. Co to znaczy, niech w spojrzeniu na św. Józefa, znajdziemy odpowiedź.

Św. Józef, od dziecka jest to dobrym człowiekiem. Ceni sobie Boga i wielką wartością w jego życiu jest wiara. W jej świetle układa sobie życie. Wypełnia wszystkie przykazania Boże i przepisy żydowskie, w takim duchu, że ludzie postrzegają go, jako człowieka pobożnego. Wobec ludzi jest uczciwy, unika pochopnych sądów, a zlecone prace ciesielskie wykonuje sumiennie, co zauważają ludzie, dlatego widzą w nim człowieka sprawiedliwego. Wierność Bogu i życzliwość wobec ludzi wpływa na dobrą opinię o Józefie. Przywódcy religijni uważają go za człowieka o dojrzałej religijności i mądrości życiowej.

Gdy dorasta do wieku dojrzałego zastanawia się nad swoją przyszłością. Nie chce zmarnować życia, czy uczynić je bezużytecznym. Wie, że tylko odpowiedzialne decyzje prowadzą człowieka do szczęścia. Więc rozważa i szuka kogoś z kim mógłby iść przez życia. Jak słyszeliśmy w Ewangelii postawił na Maryję, dziewczynę skromną, pobożną, cichą, ale żyjącą dla Boga. Nie przeszkadza mu, że Maryja jest sierotą. Wybiera Ją na żonę nie dlatego, że jest zamożna, ale że jest kobietą duchową. Stawia na kobietę, z którą będzie żył dla Boga i Jemu będzie służył. Uznał, że Bóg ma być w ich domu najważniejszy.

Wszystko do pewnego czasu układało się po myśli Józefa. Doszło już nawet do zaręczyn. Aż tu pewnego dnia dokonuje się coś niezrozumiałego dla Józefa. Maryja go opuszcza, nic nie mówiąc. Udaje się do swoich krewnych w Ai Karin. Z czasem dowiaduje się, że Ona jest brzemienna. Ta wiadomość spada na niego, jak grom z nieba. Nie może zrozumieć, że tak pobożna dziewczyna, mogła to uczynić. Natrętne pytania nasuwają się same. Nie może sobie z tym poradzić. Jest wyczerpany psychicznie, a nawet zdruzgotany. Tak uczciwa i dobra niewiasta, odeszła bez słowa. To boli, że nie powiedziała ani słowa, dlaczego odchodzi. Brak wytłumaczenia, wyjaśnienia, usprawiedliwienia się, boli najbardziej.

Ale pomimo tego bólu, cierpienia Józef zachowuje się z godnością. Nosi to w sobie i nie podejmuje żadnego działania przeciwko Maryi. Jako zaślubiony mógł szukać wyjaśnienia, ale nie szukał. Józef wie, że Maryja jest brzemienna, a on nie jest ojcem tego Dziecka. Jednak nie posądza Ją o zdradę, złe prowadzenie się, a nawet źle o Niej nie  mówi. Nie szuka odwetu, czy ukarania Maryi. Cierpi, bo nie rozumie tego, co się stało. Nie szarga Jej dobrym Imieniem. Podejmuje inną decyzję. Odejdę w nieznane, schowam się przed ludźmi, ale o Niej nie powiem złego słowa. Wolę cierpieć, aniżeli przyczynić się do cierpienia ukochanej. Kiedy już ma swój plan działania, Bóg posyła mu Anioła we śnie, który powiedział: Nie rób tego. Nie bój się wziąć Maryi do siebie. I wyjaśnia Józefowi tajemnicę zwiastowania Maryi. Józef uwierzył temu. Posłuchał anioła. Zrezygnował z tego, co sobie zaplanował, gdyż jako Boży mąż wiedział, że Boga trzeba słuchać. Wziął Maryję do siebie.

Tu rodzi się pytanie: dlaczego Bóg pomógł Józefowi i przyszedł mu z pomocą? Bo Józef w tym doświadczeniu zachowuje się, jak człowiek wierzący w Boga. Milcząc oczekuje pomocy od Niego. Nie wypowiada niepotrzebnych słów. Nie osądza pochopnie. Nie jest mściwy. Wykazuje przez to głębokie bogactwo duchowe. Dlatego zasługuje na pomoc. Bo nie krzywdzi bliźniego i nie podejmuje nierozważnych decyzji. Milczenie, pozwoliło Józefowi zrozumieć, że są takie sprawy na ziemi, które może człowiekowi wyjaśnić tylko Bóg. Dlatego Józef znany nam jest, jako człowiek milczenia. Ale jest to milczenie twórcze. Dzięki niemu  Józef wsłuchuje się w głos Boga. On wie, co ma czynić, dzięki takiemu przeżywaniu Boga. Józef dzięki takim doświadczeniom rozumiał Boga i stał się Jego sługą. Nigdy już nie zszedł z drogi, po której szedł do nieba. w tej krótkiej refleksji o Józefie możemy odnaleźć drogę życia, która człowieka zaprowadzi do nieba.

 2. Nie ten, kto mówi Panie, Panie będzie zbawiony, ale ten kto pełni wolę Ojca

Życie każdego człowieka jest wielką tajemnicą. Bóg każdego człowieka stwarza i posyła na ziemię wyznaczając mu do spełnienia określone zadania. Może, one nie są tak znaczące dla całej ludzkości, jak św. Józefa, ale w określonym miejscu i dla określonych ludzi mają one na pewno wielkie znaczenie. Człowiek, by mógł realizować te zadania, wpierw musi je poznać. Umożliwia mu to określona duchowość, której trzeba poszukać. Ludźmi o pogłębionej duchowości nie stajemy się ani przez chrzest, ani przez przynależność do wspólnoty Kościoła, ani przez wykonywanie praktyk religijnych, ani przez unikanie  grzechów.

Do prawdziwej duchowości dojrzewamy podczas doświadczeń, które spadają na nas z dopustu Bożego i niosą niezrozumienie i cierpienie. Nasze zachowanie wobec nich ma wielki wpływ, na to kim jesteśmy. Jeśli zachowujemy się, jak mówi Ewangelia, wówczas Bóg wzrastamy w duchowości. Jeśli zaś zachowujemy się, jak ludzie niewierzący, wtedy unicestwiamy duchowy wzrost. Niszczymy Boże zamiary względem siebie i nie wchodzimy na drogę pełnienia woli Bożej.

Jeśli Bóg nas do czegoś potrzebuje, będą zawsze pojawiać się w życiu człowieka wydarzenia trudne. Dzięki nim człowiek się oczyszcza. Przestaje ufać sobie. Dostrzega swoją małość i ograniczoność. Ale w doświadczeniu poznaje prawdziwe oblicze Boże. Marnowanie darów trudnych - jest w jakimś sensie zamykaniem sobie drogi do świętości i do nieba.

Ale, czy takimi kategoriami myślimy, jako ludzie wierzący? Czy tak postrzegamy swoje chrześcijańskie życie? Czy tak żyli ci, którzy zmarli i są po drugiej stronie życia? Jeśli nie, to nasza modlitwa jest im bardzo potrzebna i to, co teraz czynimy ma głęboki sens.

     3. Ileż naszych zmarłych przeżywa swoje życie, jak św. Józef ?

W świetle tych słów popatrzmy uczciwie na tych, co odeszli. Iluż z nich, Boga ceniło sobie tak jak św. Józef? Nie mówię, że byli ateistami, ale, że w życiu zachowywali się tak, jak on. Przecież wielu ludzi ochrzczonych z Bogiem się nie liczy i żyje tak, jakby Bóg nie istniał, albo był im niepotrzebny. Bóg ludziom chce przyjść z pomocą, ale oni zachowują się nie raz, jak buntownicy. Tymi słowami, nie szukam nikomu ze zmarłych grzechów, nikogo nie oskarżam, ani nikogo nie potępiam. Żyję i widzę, jak ludzie żyją. 

Jak wiele ochrzczonych lekceważy Boga, nie liczy się z Nim, obojętni są na Niego, a nawet Nim pogardzają. Wystarczy posłuchać modlitw, popatrzeć, jak przeżywają mszę św., słuchają slowa Bożego, przyjmują Komunię św., itd. Zobaczcie jak niektórzy chrześcijanie rzadko się spowiadają i przystępują do Komunii św. Jak ochrzczeni traktują Jezusa, którego zaprosili na drogę swego życia w sakramencie chrztu, sakramentu małżeństwa. A do nieba idą tylko ci, którzy z Bogiem byli zjednoczeni przez miłość. To, że niektórzy uważają, iż się nic nie stało, że ktoś pacierza nie odmówił, na mszę sw. nie poszedł, w piątek zjadł mięso,  zlekceważył takie, czy inne przykazanie, to nie znaczy, że Bóg tak samo do tego podchodzi. Prawdą wiary jest, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre nagradza, a za złe każe. Przez tych kilkadziesiąt lat nazbiera się grzechów, za które trzeba będzie się rozliczyć przed Bogiem. Św. Józef szukając nieba, patrzcie, jak odnosił się do Boga.

Druga dziedzina od której zależeć będzie nasze zbawienie dotyczy relacji z ludźmi. Ileż niepotrzebnych kłótni, złości, pogardy, lekceważenia, osądów, oszczerstw, obmów, czy zadawanych cierpień! Czy myślicie, że Bóg, który powiedział: cokolwiek uczyniliście jednemu z tych małych, Mnieście uczynili, jest obojętny na zło jakie dzieje się w małżeństwach, rodzinach, sąsiedztwach, wśród ludzi? Czy jest Mu obojętne na zło, jakie  dzieci widzą u rodziców? A wydarzenie jakie miał Józef z Maryją mają i miejsce w naszych domach, a jak się wtedy ludzie zachowują? Ileż wtedy jest przekleństw, narzekań, bluźnierstw, a nawet w sądach się sprawy kończą? Ileż krytyki, buntu, a nawet pijaństwem kończy się rozwiązywanie sytuacji trudnej. Innych sytuacja trudna doprowadziła do niewiary, a jeszcze innych do obojętności religijnej? Trudno było się pogodzić z tym, co nas spotykało. A jak zachowujemy się w chorobie, czy śmierć bliskiej osoby? Czy nie ma szemrania wobec Boga? Przypomnijmy sobie, jak się Józef zachowywał podczas trudnych wydarzeń. Na niebo zasługują ci, którzy podobnie, jak Józef umieją w takich sytuacjach kierować się Ewangelią.  Jeśli było inaczej trzeba za to przed Bogiem odpowiedzieć, że nie zaufali Bogu.

A jak ochrzczeni troszczyli się o Kościół, jako swoją rodzinę? Jakimi są świadkami Jezusa? Jak dzieci wychowali? Czy przekazali wiarę? Często rodzice dzieci uwrażliwiają na naukę, która polepszy im życie, a o Bogu nie mówią. Jak bardzo cierpią rodzice po drugiej stronie życia, którzy nie nauczyli dzieci wierzyć?

Takich spraw jest wiele, bardzo wiele z których będzie ochrzczonych sądził Bóg po śmierci. Komu wiele dano, od tych wiele wymagać się będzie. To, że ochrzczeni widzą pewne sprawy inaczej i podchodzą do nich po swojemu, nie oznacza to, że Bóg ich z tego nie rozliczy?  Przywołuję te różne sytuacje w które przeżywali nasi zmarli po to, byście zobaczyli, że sens ma zawsze modlitwa za naszych zmarłych. Kary czyśćcowe są nie raz rozłożone na dziesiątki, a nawet na setki lat. Jeśli zmarli nie znajdą pomocy u nas to przez wiele lat będą odpokutowywać za swoje grzechy. Ich los jest w naszych rękach. Oni wyglądają pomocy od nas. Nie wystarczy zatroszczyć się o chrześcijański pogrzeb, wznieść piękny grobowiec, a z racji Wszystkich Świętych zapalić lampiony i przynieść kwiaty. Modlitwa za zmarłych powinna być modlitwą dnia codziennego.

To, co czynimy teraz prowadzi do pielęgnowania przez nas wiary w życie pozagrobowe i prawdy o świętych obcowaniu. W tym spotkaniu upraszamy u miłosiernego Boga zbawienia dla zmarłych. Wyrażamy miłość, której nawet śmierć nie zniszczyła. Spotkania te potrzebne są nam, abyśmy nie zatracić tego, co cenne i ważne. My też zdążamy do życia wiecznego. Wejdziemy do tej krainy, w której już są nasi bliscy. I choć życie pozagrobowe pozostanie  dla nas żyjących wielką tajemnicą, to dzięki takim spotkaniom dorastamy do tego życia. Jezus przez to, że myślimy za zmarłych, pomaga nam samym do życia wiecznego się przygotować.    

  1. Czego nas pragnie Bóg pouczyć poprzez Ewangelię?

Śmierć jest wydarzeniem, które stawia nas wobec zmarłych tylko w innej relacji. Tą nową relację trzeba odkrywać. Spotkanie takie, jak dzisiejsze jest dla nas darem, abyśmy odkryli tą nową relację. Bóg poprzez dar dzisiejszej Ewangelii wskazuje nam Józefa, który przez pewien czas cierpiąc z powodu utraty Maryi, dojrzewał do ponownego życia z Nią, ale już w innym znaczeniu. Podobnie jest i z nami. Zmarli odeszli, ale mamy się z nimi spotkać. Każdy dzień do tego spotkania nas zbliża. Nie zapominajmy o tym.

Życzmy sobie, by tej wiary i miłości, która otwiera nas na Boże działanie. Życzmy sobie tej dyspozycyjności Józefa i prośmy w pokorze serce, aby to co teraz czynimy; naszym zmarłym niosło skuteczną pomoc, a nam pomogło w przyjmowaniu Bożego działania. Amen

 


Copyright © 2011-2024 EB

Jesteś naszym: 493601 gościem.