Abyśmy byli jedno

 

Atmosfera Wieczernika

W dniu 16 maja, w rocznicę męczeństwa ojca Andrzeja Boboli, Kościół wprowadza chrześcijan do Wieczernika i odczytuje z Ewangelii słowa modlitwy Jezusa o jedność swoich wyznawców. W ten sposób uświadamia nam, jak ważną sprawą dla chrześcijan jest ich jedność. Ona wpływa na przyjęcie w wierze Jezus, jako Syna Bożego posłanego przez Ojca. Ona jest znakiem, że Ojciec miłuje Syna i Jego wyznawców. Jedność ma objawiać obecność Jezusa pośród swych uczniów.

Jedność o którą prosi Jezus Ojca to łaska i nie jednoczy ludzi tak, jak tworzone przez nich wspólnoty, organizacje, stowarzyszenia czy partie polityczne. Wzorem tej jedności odnajdujemy w relacji Ojca do Syna. Ona rodzi się z zakorzenienia chrześcijan w Bogu. Bo to Bóg czyni ludzi jednością. Stąd, aby chrześcijanie byli jedno powinni się o to troszczyć między innymi poprzez pogłębianie swej relacji z Bogiem. To jest zadanie chrześcijan.

I to zadanie, życia w jedności, pomimo różnych trudności chrześcijanie zachowali przez prawie X wieków. Wyznawcy Chrystusa tworzyli jeden święty, powszechny i apostolski Kościół. W tym okresie chrześcijanie byli zdolni oprzeć się złu, które prowadziło do podziału. Przezwyciężali pojawiające się błędy i rodzące się herezje. Potrafili też wypracowywać prawdy dogmatyczne i moralne. Mieli też zdolność rozeznawania zagrożeń i pomimo prześladowań docierać do nowych ludzi i poprzez osobiste świadectwo doprowadzali do rozwoju chrześcijańskiej wiary. Nowe zastępy ludzi przyjmowały chrzest, a Kościół stawał się ich rodziną. Modlitwa Jezusa zanoszona we Wieczerniku, aby uczniowie Jego byli jedno, można było uznać za skuteczną. Pomimo zatargów we wspólnotach lokalnych,  generalnie jedność zachowywano.

 

Podział chrześcijan

Aż nadszedł wiek X i wtedy doszło do podziału chrześcijan na Kościół Wschodni, określany mianem prawosławie, i Kościół Zachodni, nazwano katolikami. Dlaczego przełożeni Konstantynopola i Rzymu zdecydowali się na taki krok, to zostawmy osąd tej decyzji Bogu. Nikogo nie potępiajmy, ani oskarżajmy. Jednak zastanawiające jest to, że po X wiekach życia w jedności znaleźli się ludzie, którzy odważyli się podzielić chrześcijaństwo. Czy to było ich intencją? - pewnie nie. Ale  wniosek, który nasuwa się z tego, co się stało jest jeden: doprowadzenie do podziału jest łatwiejsze, niż pojednanie. I to widać wśród chrześcijan. Ileż już było prób jednoczenia zwaśnionych. I to zarówno wśród prawosławnych jak i katolików, ale się to nie udaje. Wielu z nich za pracę na rzecz jednoczenia poniosło śmierć.

 

Św. Andrzej, patron jedności

Jednym z nich jest patron dnia dzisiejszego św. Andrzej Bobola. Postać wyjątkowa i ciągle dla nas wielce tajemnicza. Świętość jaką posiadł - nas przerasta, bo my mamy wyrobione wzory świętości i wedle nich oceniamy ludzi. A świętość andrzejowa jest inna. Bo przecież, gdy oddawał życie ludzie nie dostrzegli w nim kandydata na ołtarze. Szybko zapomnieli i kultu żadnego nie było. Gdyby nie pośmiertne objawienie w Pińsku – dziś nie byłoby go w katalogu świętych. A, że jest to dlatego, że Bóg nie pozwolił o nim zapomnieć. Jezuici objawienie się ojca Andrzeja w Pińsku odczytali jako wezwanie do ponownego spojrzenia na swego współbrata zakonnego i dokonanie właściwej oceny tego, jaki był i co czynił. Solidna praca pozwoliła im zobaczyć w ojcu Boboli świętość, którą pozytywnie ocenił Kościół i w roku 1853 ogłosił go błogosławionym, a w roku 1938 świętym.   

 

Ale trzeba zwrócić uwagę, że jedną z przyczyn, która nie pomagała zobaczyć w ojcu Boboli kandydata na ołtarze było jego zaangażowanie wśród prawosławnych. Czasy w jakich żył ojciec Andrzej, to kilka wieków po rozłamie chrześcijan. Przez ten okres podzieleni chrześcijanie nauczyli się  żyć ze sobą i ten podział już im nie przeszkadzał. Podjęto takie decyzje, aby nie było większego zła. I o to na tereny podzielonego chrześcijaństwa do pracy duszpasterskiej zostaje posłany ojciec Bobola. Zetknięcie z mieszkającymi tu ludźmi uświadamia mu, że wobec tego zła nie wolno pozostać bezczynnym. Miał świadomość, że to jest niezgodne z tym, o co prosił Jezus we Wieczerniku Ojca. I podjął się pracy, która burzyła dotychczasowy porządek.

 

Dlaczego? Czy po to, aby wzniecać niepotrzebne konflikty? Czy, aby się narażać na prześladowanie? Czy, aby psuć relacje pomiędzy obu wyznaniami? Czy zakonnik, który dąży do świętości, zdolny byłby do okazywanie swoim przełożonym nieposłuszeństwa? Chyba nie. A więc dlaczego tak się zachowywał? Jaka była jego intencja? I tu powinniśmy szukać przyczyny jego pracy. Nie jest tajemnicą, że ojciec Bobola jest głęboko zjednoczony z Bogiem i na adoracji poznaje wolę Bożą, a potem stara się być jej wierny. Adoracja też czyni go kapłanem mądrym. Pomaga mu w prawosławnych i katolikach widzieć braci we wierze do których on jest posłany przez Jezusa. Wznosi się ponad podział, którego dokonali ludzie, a Kościół postrzega jako jedną Owczarnię Chrystusa, w której on jest kapłanem.

Dlatego w jego ocenie to, co czyni jest zgodne z wolą Bożą. On nie nawraca, ale ewangelizuje ochrzczonych. Nikogo nie zmusza do przejścia na katolicyzm, ale okazywana miłość prawosławnym wyzwala w nich pragnienie bycia tam, gdzie ojciec Andrzej. W związku z tym, że nie były to osobliwe przypadki, ale dość liczne nazwano ojca Bobolę, duszochwatem i łowcą dusz. A w  jego pracy dostrzegano nawracanie prawosławnych i taki przekaz trwa do dziś.

Dlatego trzeba ukazywać św. Andrzeja w świetle prawdy i uczyć się od niego postawy szacunku i miłości wobec innych, ale i cenić sobie to, co jest ewangeliczną nauką. Św. Andrzej za wierność poznanej prawdzie oddał życie. Został największym męczennikiem Kościoła, jak go określił Papież podczas beatyfikacji. I to jest ta miara świętości Andrzeja. Jest to miara szukania chwały Boga i służenia Mu w całkowitym oddaniu i posłuszeństwie.

 

Świętość Andrzeja

Jednak, aby ją posiąść trzeba podjąć radykalną pracę nad sobą i nowicjusz Bobola ją podjął. Trudności piętrzące się w jego życiu doprowadziły go do odkrycia roli adoracji Najświętszego Sakramentu i zdrowej pobożności maryjnej w życiu kapłana i zakonnika. Dzięki tym środkom doszedł do tak głębokiego zjednoczenia z Bogiem, że czerpał od Niego mądrość i moc. Dlatego, to co czynił ojciec Andrzej nie było jego wolą, ale wolą Tego, który go powołał, konsekrował i posłał, aby służył wyznawcom Chrystusa w Kościele Chrystusowym. Dlatego to, co określano uporem, konfliktowaniem, nieposłuszeństwem - było wiernością własnemu sumieniu. I to jest świętość o którą upomniał się sam Bóg.

Pozwalając mu ukazywać się po śmierci, Bóg pomógł Kościołowi pochylić się nad świętością, której oczekuje od każdego ochrzczonego. Jest to świętość pochodząca z mistycznej relacji z Bogiem. Świętość, która jest łaską. Świętość, która jest darem dla bliźnich, bo wyzwala pragnienie nawrócenia i powrotu do wspólnoty Kościoła. Świętość, która trwa w Bogu pomimo przeciwności, którym na imię: nacisk, sprzeciw,  trudność, czy prześladowanie. Świętość, która prowadzi ku dobru bliźniego. Świętość, która jednoczy przez miłość, prawdę i czynione dobro. Świętość, która jest pracą dla chwały Bożej i zbawienia bliźniego.    

 

Rola św. Andrzeja Boboli w ekumenizmie

Dziś, gdy tak wiele podejmuje się prób szukania jedności wśród chrześcijan warto spojrzeć na św. Andrzeja, aby się uczyć jednania zwaśnionych chrześcijan. Już na początku trzeba podkreślić, że ojciec Bobola prowadził do jedności stosując godziwe środki, a były nimi jego wiara, miłość i wierność nauce Ewangelii. Osobiste spotkania i świadectwo życia otwierały tych, którym służył na Jezusa i jego Kościół. Pomocą były szczera modlitwa i pobożność maryjna.

Jedność, do której prowadził ojciec Andrzej była dziełem łaski. Ojciec Bobola był tylko narzędziem w ręku Boga. On nie szukał jedności wśród ochrzczonych, ale prowadził ich wszystkich do Jezusa, a ci, którzy się do Niego zbliżyli już sami zrozumieli, że muszą być jedno. Przecież do podziału chrześcijan doprowadziła zatracona miłość do Jezusa. Gdy jej zabrakło chrześcijanie nie potrafili kochać siebie. Dlatego praca duszpasterska ojca Boboli wyzwalała w chrześcijanach obu wyznań miłość do Jezusa. Dziś, gdy szukamy jedności prowadząc ekumenizm może warto się nad tym zastanowić, co robić aby chrześcijanie bardziej pokochali Jezusa. Dla św. Andrzeja wielką pomocą w pracy jednania chrześcijan była Maryja. To Ona wpierw uratowała jego powołanie. W podzięce w pracy kapłańskiej szerzył Sodalicję Mariańską i wielu ludzi zachwycił Maryją. Ona z kolei posłużyła się nim, aby napisał tekst ślubów lwowskich i w ten sposób spełniło się Jej pragnienie, która objawiła  włoskiemu jezuicie Juliuszowi w Neapolu, aby zwracał się do Niej z wezwaniem, Królowa Polski. Sam zaś ojciec Bobola w chwili męczeństwa wzywał Jej imienia. Czyż nie wydaje się słusznie sądzić, że to dzięki Jej pomocy praca wśród zwaśnionych była tak owocna. Dlatego dziś, gdy pragniemy naprawić to zło, które pochodzi z rozłamu chrześcijan, powinno się czynić to z Maryją.  

 

Z Maryją ku jedności z Bogiem i Kościołem

Zwracamy na to uwagę, bo dziś wielu chrześcijan w każdym wyznaniu zatraca jedność z Bogiem i Kościołem. I to jest problem, który pewnie w przyszłości poprowadzi jeszcze do większego zła niż tego, które jest. Dlatego potrzebujemy zwrócenia się do Boga za przyczyną św. Andrzeja, aby przerwać te podziały, które pojawią się pośród tych, którzy są tego samego wyznania. To jest poważne zagrożenie dla wszystkich wyznań chrześcijańskich.

Niech św. Andrzej uprosi nam łaskę trwania w prawdziwej wierze i jedności z Kościołem.

Niech uprosi mądrość tym, którzy dziś poprzez zaangażowanie ekumeniczne prowadzą ku jedności.

Oby ta praca była dla chwały Bożej i niosła duchowy pożytek dla chrześcijan.

Niech to się stanie za sprawą św. Andrzeja Boboli, patrona jedności chrześcijan. Amen

   

 


Copyright © 2011-2024 EB

Jesteś naszym: 493591 gościem.