Ważniejsze wydarzenia parafii

Wiek XV wyróżnia się w dziejach Strachociny obfitością źródeł, którą przewyższa dopiero druga połowa wieku XIX. Są to głównie sprawy sądowe zapisane w sanockich aktach grodzkich i ziemskich.
Dramatyczny przebieg miał spór Fryderyka (syn fundatora kościoła), właściciela Jaćmierza z proboszczem strachockim Janem.
W 1427 r. folwark strachocki nabył Klach Kornicz, zapewne niemiecki mieszczanin ze Sanoka. W 1438 r. zaufany sługa Fryderyka, Michoł, napadł na plebana i zabił pierwszego proboszcza, Jana.
W tym samym roku spłonął kościół w Strachocinie, najprawdopodobniej wskutek podpalenia.
Następca proboszcza Jana, był Piotr.
W 1434 r. nabył Strachocinę od Klacha Kornicza - Piotr Smolicki, znany w ziemi sanockiej posiadacz ziemski. Majątek po nim przejęli synowie jego siostry Anny – bracia Jan i Mateusz ze Wzdowa. Notatka z 1469 r. opisuje podział współwłasności między braćmi Mateuszem i Janem: Szlachetny Jan i Mateusz, dziedzice Wzdowa uznali, że Mateusz, jako młodszy brat, powinien posiadać wioski: Wzdów, Malinówka, Strachocina. Odtąd posiadaczem Strachociny był wyłącznie Mateusz ze Wzdowa i to najprawdopodobniej on sprzedał Strachocinę Janowi Boboli. (rekonstrukcja drzewa genealogicznego Bobolów w Strachocinie – na innym miejscu)
Z roku 1526 pochodzi dokument wyznaczający granicę między Strachociną a Pakoszówką. Z treści aktu wynika, że na tej granicy znajdowała się góra Grodzisko zapewne było to wzgórze na tzw. granicy (dzisiejsza Bobolówka)
Majątek Bobolów z połowy XVI wieku był Krzysztof. Ożenił się z Elżbietą z Wielopolskich i miał z nią co najmniej czworo dzieci: nieznaną z imienia córkę, wydaną za Tomasza Kamieńskiego, Jędrzeja, Jana i Mikołaja. Otóż Kasper Niesiecki twierdzi że czwarte dziecko Krzysztofa Boboli – Mikołaj był ojcem Jędrzeja i Krzysztofa, Krzysztof zaś ojcem Andrzeja (świętego) i Urszuli. Boniecki zaś twierdzi, że ojciec świętego, Krzysztof, był synem nie Mikołaja, lecz jego brata Jana. Inne znów teorie twierdzą, że Krzysztof nie był ojcem świętego, lecz jego bratem. Ojcem byłby wtedy Mikołaj. Z tego okresu (1609 r) pochodzi notatka o poświęceniu kościoła w Strachocinie przez bp Stanisława Siecińskiego.
W 1624 r. wydarzył się najazd tatarski, przed którym strachoccy Bobolowie uciekli zapewne do dóbr w Wielkim i Małym Piasku. O przebiegu wydarzeń w samej Strachocinie wiemy niewiele. Źródła mówią o spaleniu plebani wraz z proboszczem, kościoła i wioski. Nowy kościół wybudowano dopiero w 1755 r (czwarty kościół). Kościółek był niewielki, jednonawowy, wykonany z drzewa modrzewiowego, podmurowany. Na dachu, krytym gontem, miał wieżyczkę z sygnaturką. Wewnątrz trzy ołtarze: główny z patronką kościoła św. Katarzyną Aleksandryjską, po lewej ołtarz N.M.P, po prawej Najśw. Serca Pana Jezusa. Przy kościele stała drewniana dzwonnica z trzema dzwonami. W kościele wisiało kilka obrazów o dużej wartości artystycznej. Bp W.H. Sierakowski konsekrował go 20 lipca 1756 r
Możliwe, że Zygmunt był ostatnim z Bobolów w Strachocinie. Jednak w jaki sposób przeszła ona w ręce Giebułtowskich, możemy się tylko domyślać. Zapewne została sprzedana. W źródłach Giebułtowscy ze Strachociny występują nieodmiennie jako starostowie. Co oznacza ten tytuł? Starosta był pierwotnie mianowanym przez panującego urzędnikiem lokalnym obdarzonym pełnią władzy na podległym mu terenie. Dlatego był często nazywany „ramieniem królewskim” (brachium regale). Urząd ten zaczął być wprowadzany w Polsce za czasów króla czeskiego Wacława II, koronowanego na króla Polski w 1305 r., ze względu na jego dyspozycyjność wobec monarchy. Przejął wiele kompetencji od urzędu kasztelana, który przez to stracił na znaczeniu. Poczynając od XIV w. starostami nazywano trzy rodzaje urzędów: namiestnictwo w poszczególnych dzielnicach (s. generalni w Wielkopolsce, na Rusi i Podolu), zwierzchnictwo nad zamkiem lub grodem (starostowie grodowi) i przyległymi powiatami a także zarząd zespołem oddanych w dzierżawę dóbr królewskich (tzw. tenutariusze). Właśnie ten trzeci rodzaj starostwa sprawowali Giebułtowscy w Strachocinie. Wypływa z tego inny ważny wniosek, że wieś nasza, aż do rozbiorów pozostała własnością królewską i, jak Sanok szczyci się mianem królewskiego wolnego miasta, tak my, z czystym sumieniem, możemy mówić „królewska wieś Strachocina”.
Pod koniec XIX wieku Strachocina przeszła w ręce Dydyńskich. Stało się to za sprawą małżeństwa. Jedna z córek Floriana Giebułtowskiego, Sabina poślubiła Wincentego Morze. Zaś ich córka Zofia wyszła za mąż za Kazimierza Dydyńskiego. Ostatnią mieszkanką strachockiego dworku była trzecia córka Kazimierza Dydyńskiego, Kazimiera, która nie wyszła zamąż. W kronice parafialnej opisującej rok 1947 możemy przeczytać: „dnia 15 maja br. zmarła po dłuższej chorobie kolatorka tutejszego kościoła, p. Kazimiera Dydyńska, właścicielka majątku w Strachocinie, która przez długi szereg lat przystępowała codziennie do komunii św. Dwa lata przed zgonem znalazła się w ciężkim położeniu materialnym, gdyż zabrano jej cały majątek i rozparcelowano. Cieszyła się, iż przynajmniej pozwolono jej mieszkać na miejscu”. Jedynym spadkobiercą Kazimiery Dydyńskiej został usynowiony przez nią, pochodzący z zaprzyjaźnionej szlacheckiej rodziny ze Sanoka Jerzy Pajączkowski.


Copyright © 2011-2024 EB

Jesteś naszym: 493980 gościem.